11.12.05

Północne koty

Wracaliśmy do domu prawie o północy. Szliśmy pustą ulicą, a tu kawałek przed nami coś śmignęło przez jezdnię, przefrunęło prawie nad dolną poprzeczką furtki, po czym zwolniło na podwórku. Kot, biały z ciemnym ogonem. Powoli zniknął gdzieś w czeluściach podwórka.
Za chwilę przez ulicę znów coś przemknęło, przeskoczyło nad w tym samym miejscu furtki, ale tym razem pobiegło dalej przez podwórko. Drugi kot, mniej więcej biały, z czarnym ogonem.
Poszliśmy dalej, a tu... trzeci kot śmignął przez ulicę i furtkę, tak jak jego poprzednicy. Ten był łaciaty, czarno-biały, również z czarnym ogonem.
Czekaliśmy jeszcze chwilę, ale czwarty się nie pojawił.

No comments:

Post a Comment

Your comments make me happy, thank you ♥
Dzięki za komentarze, zawsze bardzo mnie cieszą ♥