24.1.06

jak można robić bułeczki

Można np. wziąć przepis na calzone. (Bardzo fajny zresztą przepis - bierze się mąkę, drożdże, wywar warzywny, kminek i miód.) Wrzuca się wszystko do miski, w proporcjach zgodnych z przepisem (mniej więcej) i zaczyna się wyrabiać ciasto.
Tzn. wkłada się obie ręce do mazi i natychmiast radośnie i kompletnie się do niej przykleja. Miesi się to trochę, miesi, zupełnie bezskutecznie, ale za to wybuchając śmiechem co chwila. Wreszcie woła się NKMK, żeby trochę mąki dosypał. Procedurę powtarza się, aż ciasto przestanie się tak strasznie przylepiać i da się uformować w miękką kulkę. Kulkę wrzuca się do miski wysmarowanej masłem i nie zostawia się wcale w kuchni, bo tam straszne zimno wieje z okapu, tylko stawia się na stole przy kaloryferze. Oczywiście przykrywa się ściereczką.
Po godzinie mniej więcej odkrywa się ściereczkę i dziwi niesamowicie, że ciasto aż tak bardzo urosło. Potem, lekko przyklejając się znowu, należy uformować z ciasta plackowate kulki (obtoczenie w mące trochę zapobiega przyklejaniu). Dobrze by było naciąć je na górze tak jak kajzerki, ale do tego trzeba specjalnych zdolności (a może noża?), bo inaczej nacięcia zarastają.
Potem można już je upiec i cieszyć się, że tak ładnie wyrosły i mają chrupiącą, chlebową skórkę.
I ciekawe, czy jutro będą jeszcze dobre...

No comments:

Post a Comment

Your comments make me happy, thank you ♥
Dzięki za komentarze, zawsze bardzo mnie cieszą ♥