Wieża była kiedyś reaktorem napędzanym substancją uznaną później za niebezpieczną. Reaktor został zapieczętowany ceglanym kołnierzem, który nadał mu wygląd baszty i sprawił, że cały budynek zaczął przypominać zamek. Na tarasie, otaczającym wieżę półkolem, stoją tabliczki ostrzegające przed niebezpieczeństwem i zakazujące przebywania w pobliżu, ale nie są zbyt skuteczne. Większość ludzi po prostu nie zapuszcza się w tę okolicę, a Ci, którzy się tu znajdą raczej nie przejmują się ostrzeżeniami. Do tej pory nikomu nic się nie stało.
Mury po jednej stronie „zamku” schodzą do jeziora ze złoto-zieloną wodą i mnóstwem rzadkich ptaków. Woda wypełnia też wysoko sklepione podziemia zamku, tworząc płytkie kanały, po których można pływać małą łódką. Czasami przemykają pod powierzchnią małe rybki, a szczęściarze mogą zobaczyć niezwykłe zjawisko – przepływające niedługie sznury paciorków, przezroczystych, ale ze ściankami mieniącymi się na fioletowo, niebiesko i zielono. Przy dotknięciu sznurek rozsypuje się na pojedyncze koraliki, które są świetnym dodatkiem do... makaronu.
Bardzo interesujący sen, pełen kształtów i kolorów. Piękna polszczyzna, dobry styl.I to zaskakujące zakończenie. Coś tam się jeszcze musi wydarzyć. Kiedy ciąg dalszy?
ReplyDeleteJak mi się jeszcze coś dalej przyśni ;) bo tylko tyle mi się śniło i na razie nie wiem, co dalej. Naprawdę nie uważasz, że straszne grafomaństwo mi wyszło?
ReplyDeleteNaprawdę mi się podoba. Jest to dobry początek opowiadania. Sen dał Ci inspirację, reszta czeka w Twojej wyobrażni.Tak trzymać.
ReplyDelete