7.7.06

drugi wyjazdowy kawałek wakacji

tak w skrócie, to:
pięknie, ach, pięknie; domy, domy, fajne, wąskie, czasem krzywe, z oknami na różnych poziomach, głownie ceglaste, często z okiennicami, czasem obrośnięte zielenią; wysokie wieże, z których można oglądać miasto w dole; muzea z historią miasta i sztuką holenderską, i takie ze sztuką aborygeńską; parki narodowe z wydmami, wrzosami, lasem, jeziorem, morzem, różnymi ptakami - również drapieżnymi, z szybowcami i muzeami, i z kudłatymi krowami szkockimi, i z nietoperzami i domkiem, do którego podchodzą sarenki; kanały wąskie i szerokie, z kafejkami i restauracjami albo przy samej wodzie, albo wzdłuż ulic powyżej; mostki łukowate albo zwodzone; upał; kompletny chaos pociągowy z zapowiadanymi co chwila kolejnymi zmianami peronu, na który pociąg ma wjechać; pyszne wielkie naleśniki z boczkiem i serem, które je się polane melasą; najlepsze na świecie australijskie lody; różne kaczki, łyski i łabędzie pływające w kanałach, czaple tuż za miastem brodzące przy brzegach kanałów albo siedzące na latarniach; kormoran nad jeziorkiem na obrzeżach miasta; odległości, które na mapach wydają się spore, a w rzeczywistości nie są duże; okropne ceny; dziewczyny w chustach i długich spodniach, dziewczyny ubrane modnie w krótkie spódnice i koronkowe legginsy do pół łydki (brr), śliczne dzieciaczki białe, brązowe, żółte i czarne; chińska dzielnica; dzielnica marokańsko-surinamsko-turecka; prawie wszystkie wózki dziecięce trójkołowe; kuszące złudnie przeceny ubraniowe; rozkopane ulice, remontowane domy i dworce; białe piwo z cytrynką i indyjskie danie na obiad; a, no i rowery, rowery wszędzie i "siedzonka" dla dzieci przypinane albo do bagażnika, albo do kierownicy, i różne przyczepki rowerowe, drewniane, albo z "namiotowym dachem", w których można wozić dzieci albo psy, i prawdziwe tandemy, i takie nie całkiem tandemy, z przednim rowerem dziecięcym, albo z dopiętym na pałąku kołem z kierownicą, siodełkiem i pedałami; no i lista miejsc, których nie zdążyliśmy zobaczyć, ale może następnym razem...
(o ile nasi gospodarze mili (a kochani byli bardzo. i ich rodzice/prawie teściowie też) będą jeszcze kiedyś chcieli nas gościć :D ale może nie daliśmy się im aż tak bardzo we znaki?)

No comments:

Post a Comment

Your comments make me happy, thank you ♥
Dzięki za komentarze, zawsze bardzo mnie cieszą ♥